Witajcie! Welcome!

Before you start reading, I advise you to switch to your preferred langauage - either Polish (tag: polski) or English (tag: English). You can also choose the country or city (caution: Oslo tag refers both to Polish and English languages). Enjoy. Feel free to comment and ask questions.

Zanim zaczniesz czytać, sugeruję wybranie etykiety: polski, która wyświetli wszystkie posty pisane po polsku lub etykiety kraju lub miasta (ale uwaga! etykieta Oslo zawiera w sobie posty i po polsku i po angielsku). Miłego czytania i zachęcam do komentowania i zadawania pytań.

piątek, 19 lutego 2010

Norway - summary and remarks for future

The sightseeing was on a really tight schedule - instead of 3 days of sightseeing we had 2 days only - and that's the fault of Alior Bank. After looking for an ATM for few hours, we wanted only to sleep. I'm fed up with alior Bank for all my life. And I'm fed up with Oslo Budget Hotel too. The room was different from what we saw in the internet and we had to sleep by the open window (in winter!) otherwise I would get a migraine!

The weather in winter wasn't that bad - Oslo was warmer than Warsaw at that time (-5 degrees vs -25 ;)).

And now some remarks for the future (or the will-be-going-to-Oslo tourists)


  • don't bother believing in the anonymous reviews of the hotels. Oslo Budget Hotel had good reviews... and was really disappointing.

  • take with yourself more cash, don't believe you will get away with just having a card.

  • Maestro Card is the last card (maybe except American Express) which should be used in Norway. Better take Visa with you.

  • roaming is a must. I thought I would be okay with just net on smarthphone... but I wasn't.

  • Oslo Pass - is very handy. You get for example: free entrance to museums, free transport. If you buy 3-day Oslo Pass you also get free ride on the ferry. Even tho we were using it for 2 days only, the 3-day Pass we bought still payed off (we rode the ferry). But next time I will probably get Oslo Package - 4-day Oslo Pass with hotel reservation.

  • Get the local Oslo guides. The most important info there, imho, was the info which shops (especially groceries) are open on Sunday and longer than 17:00. I was really shocked to see that not even all the shops in the Central Station were open on Sunday.

  • definitely - 2 pair of shoes needed. The Folk Museum was heavy with snow.

  • ferry ride requires you to wear warm clothes. The best would be ski clothes, if you have any.

  • Folk Museum is worth a all-day trip.

  • Holmenkollen / Frogerseteren trip should be also an all-day trip.

  • Based on my own experience - Norwegian really speak English well. BUT...! Information on coming trains is in BNorwegian only, description of food products is Norwegian only... and generally most of the written information is in Norwegian only.


I really recommend going for a trip to Oslo. I hope I will go there once more. Maybe next year.

wtorek, 16 lutego 2010

Norwegia - podsumowanie i zalecenia na przyszłość

Zwiedzaliśmy bardzo intensywnie, ale niestety to wina tego, że zamiast 3 dni zwiedzania mieliśmy 2. Wszystko przez Alior Bank i fakt, że norweskie bankomaty nie chciały wypłacić mi pieniędzy z konta. Po kilkugodzinnym poszukiwaniu działającego bankomatu mieliśmy dość czegokolwiek. A ja mam dość Alior Banku na całe życie. Oslo Budget Hotel zresztą też... Nie dość, że pokoje różniły się znacznie od tego co przedstawiali an stronie, to an dodatek musieliśmy spać przy otwartym oknie bo inaczej od smrodu pleśni (przepraszam za wyrażenie) napierdalała głowa.

Jeśli ktoś jest ciekaw, to 3 dni w Norwegii (przelot + hotel + Oslo Pass + zakupy - w tym te nieszczęsne buty) kosztowały mnie ok. 2000 zł. Drogi weekend, zdecydowanie. A najdroższy był hotel.

Co do pogody - warto nawet w zimę jechać do Norwegii. W Oslo w tamtym czasie było wtedy kilkanaście do 20 stopni cieplej (tak -5 w Oslo do -25 w Warszawie ;)).

A oto parę informacji na przyszłość:


  • nie należy wierzyć w przypadkowe opinie internetowe, które wyczyta się w internecie. Oslo Budget Hotel miał dobre opinie... a rzeczywistość rozczarowała. Lepiej popytać się znajomych, lub na forum. A właśnie, dobre forum internetowe o Norwegii to http://www.forum-norwegia.pl/

  • należy zabrać ze sobą jakąś gotówkę, tak na wszelki wypadek. Ja miałam tylko na hotel + Oslo pass, licząc, że raczej będę wypłacać z bankomatów w razie potrzeby (bezpłatne wypłaty w bankomatach na całym świecie... taaaa.... o ile się znajdzie bankomat, który ci wypłaci kasę :P) a wiadomo jak się skończyło.

  • do Oslo zdecydowanie nie należy brać kart bankomatowych Alior Banku (Master Card). Chyba lepiej na przyszłość wziąć kartę Visa. Albo innego banku.

  • warto aktywować roaming. Wydawało mi się, że na 3 dni w Norwegii nie będzie to potrzebne, tym bardziej, że miałam ze sobą smartfona z internetem, więc kontakt z rodziną miałam przez internet. Roaming zdecydowanie potrzebny.

  • Oslo Pass - przydatne (m.in. darmowe wejście do muzeów, transport po Oslo i okolicach). Wersja 3-dniowa, jeśli się będzie zwiedzać tylko przez 2 dni także się opłaca (przy dużej ilości muzeów), a już zwłaszcza jak się wybierze wycieczkę promem. Następnym razem prawdopodobnie wybiorę jednak Oslo Package - 4 dniowe Oslo Pass + rezerwację w hotelu.

  • Warto zaopatrzyć się (już na miejscu) w przewodniki po Oslo. W tych książeczkach ważne (z mojego punktu widzenia) są przede wszystkim informacje które sklepy są otwarte w niedzielę, albo dłużej niż do 17. ;) Ku naszemu zdziwieniu, nie wszystkie spożywczaki koło dworca głównego były otwarte w niedzielę.

  • Na podróż do Oslo jednak lepiej wziąć dwie pary butów do chodzenia na zewnątrz. ;) I nie chodzić w kozakach po śniegu :P (Nie spodziewałam się takiej ilości śniegu w muzeum jednak ;)).

  • Na wycieczkę promem warto się ciepło ubrać. Od góry do dołu. Zimny wiatr, bardzo zimny. Przewieje wszystko. Kurtka + spodnie narciarskie, jeśli się posiada takowe.

  • Na wizytę w Folk Museum najlepiej przeznaczyć cały dzień. Tego jest tam zbyt dużo by wyrobić się w kilka godzin.

  • Na wizytę w Holmenkollen / Frogerseteren również lepiej przeznaczyć cały dzień. Warto.

  • Z własnych doświadczeń - Norwegowie rzeczywiście dobrze znają angielski, można się wszędzie dogadać. Ba, nawet można w wielu miejscach trafić na Polaków. Ale... zapowiedzi pociągów są tylko po norwesku, opisy produktów spożywczych są tylko po norwesku, w ogóle większość informacji pisemnych jest tylko po norwesku.

czwartek, 11 lutego 2010

Norway - day 3

The 3rd day was the day for sightsseing.

On Sunday morning (around 9:00) we went down the main street (Karl Johans gate) to the ferry port. There was hardly anyone on the street - and I'm no surprised given the day and hour. We passed by the Parliament, the free ice rink (closed at this hour), the National Theatre. Near the pier we saw Noble Peace Center and Town Hall, but we were focused on ferries.

The trip started later than it should. The ride was slow and majestic... and very cold. The wind was really strong and cold even though you could use the ferry's blankets. It's best to wear warm clothes ot just ski clothes...
What we saw was worth the trip even though our trip was shortened by (more than) half, I suppose, as ice was too thick for the ferry. Ah yes, 3-day Oslo Pass has ferry ride included in its price.

When we reached Bygdøynes,we found out that we missed our bus so we decided to see The Maritime Museum - Norsk Maritimit Museum (the one we ditched day earlier ;)). We stayed there longer than we planned as it was more interesting that we thought it could be ;) We saw there liners' models, paintings, big anchor etc.

Next, we returned to the hotel to change our clothes and eat something. Then, we went to theHolmenkollen ski jump. We rode underground (T-bane) number 1 from Oslo S station. Hard to say it was underground really, as it was under thr ground only in Oslo, later it was a regular train. At that time T-bane rode only to Besserud, because the Holmenkollen station was been rebuilt for the ski jump championship. But, there was a shuttle bus from Besserud to Holemnkollen. We resigned from aboardin the bus when we saw the big line waiting for it, moreover with winter equipment. We decided to go by foot the remaining 1,5 km (up) to the ski jump.



Unfortunately ski jump was also rebuilded at that time. Too bad, cause we missed a view spot this way. We went to the Holmenkollen Besøkssenter (center for visitors) where there is snack bar, toilets, souvenir shop, show of previous and future (after rebuilding) ski jump models and also a poster with the history of ski jump styles. I was surprised to know that present day sty jump was invented only in 80s. Holmenkollen is all about alpine ski, but we didn't ski. The shop seller told us about the viewing spot in Frognerseteren so we went to the bus. We wanted to ride upway, but there was no place for us in the bus, so we rode down, to Besserud and boarded the bus from there. We were first in line, so that was no problem. ;)

Frognerseteren views were really amazing. We could see more but the coin-operated binoculars were frozen. :( Frognerseteren is all about cross-country skiing, which is the favourite ski style in Norway (as seen with my own eyes - tens of people with their own ski and only 3 people in that had alpine ski). We rented sledges (unfortunately they have only single person sledges) for a 100 NOK per person - you can ride till the closing time of the rental and free helmet included in price. It was fun. The snow was cold. But yummy. ;) Near the sledge route there is T-bane station (Midtstuen), which on normal conditions would get us to the top (Frognersetern) but now it just rode to Besserud. Only that we understood why so many people with winter equipement boarded the bus to the top. :P Definetely it's worth to go to Besserud for the whole day.

And then we went back to the hotel. In the morning we were going back to Poland.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Norwegia - dzień 3

Niedziela upłynęła nam pod znakiem podziwiania widoczków.

O godzinie 9:00, ulicą Karl Johans gate (czyli głównym deptakiem - o tej porze pustym) ruszyliśmy w stronę Ratusza (a dokładniej nabrzeża w jego okolicy, gdzie cumują promy). Po drodze widzieliśmy m.in. Parlament, darmowe lodowisko, Teatr Narodowy. Na nabrzeżu poza Ratuszem widzieliśmy też bryłę centrum Nobla.

Rejs zaczął się z małym opóźnieniem. Ruszyliśmy powoli i majestatycznie, koło twierdzy Akershus. Wygwizdów na statku był niezły - mimo, że można było skorzystać z kocy, najlepiej po prostu ubrać się ciepło, naprawdę ciepło... albo założyć strój narciarski. Widoki, które widzieliśmy warte były wyprawy, nawet biorąc pod uwagę fakt, że nasza trasa była bardzo skrócona z powodu zbyt grubej warstwy lodu. Aha, 3-dniowa Oslo Pass obejmuje darmową wycieczkę promem.

Dopłynęliśmy do Bygdøynes, a ponieważ autobus akurat nam uciekł, poszliśmy zwiedzać Maritime Museum - Norsk Maritimit Museum (to samo, które olaliśmy dzień wcześniej). Zostaliśmy tam trochę dłużej niż planowaliśmy (następny autobus był za 20 minut) bo okazało się ciekawe. ;) Makiety liniowców, obrazy, wielka kotwica, itd.

Wróciliśmy do domu przebrać się, zjeść coś i ruszyliśmy ku skoczni Holmenkollen. Na Oslo S wsiedliśmy w metro (T-bane) nr 1. Trudno to do końca nazwać metrem, bo tylko po Oslo jedzie pod ziemią, a dalej jest już normalnym pociągiem. W chwili obecnej T-bane jedzie tylko do Besserud, ze względu na przebudowę stacji Holmenkollen. Na autobus kursujący za T-bane za pierwszym razem się nie załapaliśmy bo była za duża kolejka, więc podeszliśmy jakieś 1,5km w górę na piechotę. Skocznia również w remoncie, przed przyszłorocznymi zawodami.



Skocznia, jak pisałam, była w trakcie przebudowy. Odwiedziliśmy Holmenkollen Besøkssenter (czyli "centrum" dla odwiedzających gdzie jest barek, toalety, sklepik z pamiątkami, wystawa makiet jak wyglądała skocznia dawniej, dzisiaj i w przyszłości czy plansza obrazująca historię (z komentarzem oczywiście) stylu skoków. Dzisiejszy sposób skakania powstał dopiero w latach 80tych. Na Holmenkollen są narciarskie trasy zjazdowe, ale nie jeździliśmy na nartach. Od sprzedawcy pamiątek dowiedzieliśmy się, że panoramę możemy teraz zobaczyć tylko na Frognerseteren. Na przystanku autobusowym w Holmenkollen nie było już dla nas miejsca, więc zjechaliśmy na dół, do Besserud i tam wsiedliśmy.

Widoki we Frognerseteren były naprawdę piękne. Za dużo nie widzieliśmy, bo lornety zamarzły. ;P Tutaj królują narty biegowe, które generalnie są w Norwegii o wiele popularniejsze od zjazdówek. My jednak wypożyczyliśmy sanki (100 NOK i można jeździć cały dzień do zamknięcia wypożyczalni, kaski gratis) - każde z nas zjeżdżało osobno, bo nie było podwójnych. Zabawa była przednia. Śnieg był zimy. I smaczny. ;) Koło trasy zjazdowej był przystanek T-bane (Midtstuen), którym w normalnych okolicznościach dojechalibyśmy z powrotem na górę. Przy okazji wyszło szydło z worka, czemu tyle osób ze sprzętem zimowym wsiadało w autobus. Warto wybrać się do Frognerseteren na cały dzień.

I z powrotem do hotelu. Następnego dnia rano już odlatywaliśmy, więc trzeba było się spakować.

środa, 3 lutego 2010

Norway - day 2

We started sightseeing from taking bus no 30 from Jebanetorget (bus stop in the centre of town, near our hotel) to Bygdøynes, where there are museums located.

First, we visited Frammuseet (Fram museum), where we went on board and under board of a 19th century ship, which sailed to North and South Pole. It was really something to see. The ship was accompanied by an exhibitions, but I didn’t pay more attention to them, except daily-use things and Belgica expedition, where 2 Polish – Henryk Arctowski and Antoni Dobrowolski - took part.






Kon-Tiki museum Next was Kon-Tiki museum. We saw reed boat Ra II, balsa raft Kon Tiki, exhibition of underwater world and cave.







Viking ship museum Vikingskiphuset (Viking Ship Museum) We loved this museum. Even though there was no information about Vikings, the ships and bones were enough to look at.





Norsk Folksmuseum is a big open-air museum with Norwegian buildings and interiors. We saw only a tiny bit of it, it's definetely a full-day sightseeing. This church on the photo is Gol stavkirke (stave church from Gol) from 13th century. We also saw old toys and the exhibition of Sami culture.


During our walk in Folksmuseum my only shoes (the ones I was wearing) were destroyed. We had to quickly come back to hotel and then we went to the shopping mall Oslo City. I bought the new shoes in bianco Footwear on sale - but the price was really high for me (700 NOK) - I never bought so expensive shoes in my life. :D The shopping mall was big, and actually there was one shop with clothes etc. which was on four floors! I don't recall any such shop in Warsaw shopping malls. Well, since the electronic info was only in Norwegian, I've learned also a new word - sko means shoes. :P

Later on, we went for another evening walk, on the Prinsens gate.

Museum's sites:
http://www.fram.museum.no/en/
http://www.kon-tiki.no/e_aapning.php
http://www.khm.uio.no/vikingskipshuset/index_eng.html
http://www.norskfolkemuseum.no/en/

wtorek, 2 lutego 2010

Norwegia - dzień 2

Poranne zwiedzanie zaczęliśmy od przejażdżki autobusem linii 30 do Bygdøynes. Startowaliśmy z przystanku Jorgenseteret, w centrum miasta, niedaleko hotelu.

Fram museum Na pierwszy ogień poszedł Frammuseet, czyli muzeum statku polarnego Fram, z końca XIX w. W środku był oryginalny statek, ten sam, który brał udział w wyprawach na biegun północny i południowy. Można była na niego wejść, pozwiedzać go także pod pokładem. Ekspozycja mu poświęcona nie była już dla mnie tak ciekawa, ale na dłużej przykuła mnie tymczasowa wystawa o Belgice, ze względu na biorących w niej udział Polaków - Henryka Arctowskiego i Antoniego Dobrowolskiego. W sklepiku z pamiątkami zakupiłam emaliowany kubek z napisem Fram, taki jak był na wystawie eksponatów w muzeum. Mieliśmy szczęście, po muzeum razem z nami chodziły pojedyncze osoby, jak wychodziliśmy - weszła polska wycieczka (znaczy się tłum ;)).

Kon-Tiki museum Następne muzeum to Kon-Tiki. W środku oglądaliśmy m.in. trzcinową łódź Ra II, tratwę z balsy Kon-Tiki, jaskinię z rzeźbą tubylca, imitację podwodnego świata i czasową wystawę poświęconą popkulturze Tiki. Co ciekawe, było tu cieplej niż w muzeum Fram. ;)



Trzecie muzeum, Maritime, żeśmy olali. Nie byliśmy zainteresowani. Ruszyliśmy na przystanek, w drogę do muzeum Wikingów.

Viking ship museumVikingskiphuset (Muzeum łodzi Wikingów) bardzo nam przypadło do gustu. Chociażby ze względu na możliwość podziwiania łodzi z góry, z balkonów. Poza tym, widzieliśmy też sanie wikińskie i parę kości osób, które wyruszyły w ostatnią podróż na łodziach.



Następnie przeszliśmy do Norsk Folkmuseum, czyli skansenu. Skansen jest wielki, ba - ogromny (spokojnie można tam się wybrać na cały dzień), a my zobaczyliśmy tylko małą jego część. Widzieliśmy wystawę starych zabawek, wystawę o Samach (zwanych niegdyś Lapończykami), różne domy (do części można było wejść), kościół klepkowy z XIII w.

W skansenie odkleił mi się obcas (w jedynych butach jakie miałam), więc pospiesznie wróciliśmy do hotelu, trochę odpoczęliśmy i wybraliśmy się na zakupy. Poszliśmy do centrum handlowego Oslo City, w sklepie - Bianco Footwear kupiłam buty na obcasie, z futerkiem w środku... za 700 koron (350 zł) - na wyprzedaży. Co do samego centrum - informacja elektroniczna o sklepach w centrum była, tylko, że po norwesku. No, ale przynajmniej dowiedziałam się jak są buty po norwesku - sko. ;) Dosłownie tylko na chwilkę weszłam do H&M i Kappahlu, ale nie byłam w stanie wiele zobaczyć (ani przejść się po całym sklepie) bo Gwyn się trząsł, żeby znaleźć buty jak najszybciej. Później za bardzo nie było okazji, żeby po sklepach pochodzić, więc jestem nieusatysfakcjonowana pod tym względem.

Jakiś czas później, poszliśmy sobie na wieczorny spacer, głównie po Prinsens gate.

Strony muzeów:

http://www.fram.museum.no/en/
http://www.kon-tiki.no/e_aapning.php
http://www.khm.uio.no/vikingskipshuset/index_eng.html
http://www.norskfolkemuseum.no/en/

poniedziałek, 1 lutego 2010

Norway - Oslo, 1st day

The day in Oslo started bad. ATMs refused to cooperate with my card. I got a debit card at Alior Bank, but all the transactions were refused cause ATMs thought my Maestro card is credit card actually. My friend's card worked well, btw. After 4 hours of looking for the ATM and international calls to Alior infoline (I don't want to think how much I'll pay for that! and besides, their infoline sucks... I called for few times and all I really could get from them was "you have to look for an ATM which will accept your card") I finally found an ATM that worked - it was Spare Bank 1 Oslo on... well for me, Storgata street (Opposite is Storgata 26, the receipt says: Hammersborggt. 2 and the Google Map shows it too, but for me it was just on the other side (odd numbers) of Storgata street). Anyway, map included. As you can see, it's not so far from the Central Station.


Show Hammersborggata 2 on bigger map

Then we finally checked-in the Oslo Budget Hotel on Prinsens gate 6. Make no mistake, NEVER STAY IN THIS HOTEL. It's old, shaking when the busses/trams get by (and they do often), smelly, with ruined micro bathrooms (the shower is hanging over the hole in the floor).

We slept for 2 hours, tired with the ATM-finding-quest. Then we went for an evening walk. We went to see the Opera - it's really beautiful. The glass, the lights in the night... a view really worth to see. And on the side you can see workshops related to costume-styling. Some people still worked then.

Oslo Opera
Oslo Opera
Oslo Opera wigs

Norway - travel to Oslo

stacja w Sandefjord, niedaleko lotniska Torp



The plane departured on 6:00. I didn't have any sensations (my mum tried to convince me I' m afraid of height just cause I panicked while riding old ski lift which couldn't even go smoothly), in opposite I found it very exciting. When seated I couldn't even feel I'm flying. The landing was postponed for 10 mins cause of fresh snow on the airport, which they had to clean up.

We took off from the plane at 8:2x and boarded the shuttle bus to the train station. The bus driver started the engine around 7 mins before the train arrival, but said to don't worry cause it's only 4-5 mins from the airport. We made it on time, surprisingly. The station (and even the tracks) was covered with snow (as you can see on the photo). In the train there are built-in vending machines with hot beverages at the price of 15 NOK as well as machines with soft drinks and sweets. The way to Oslo took us around 1,5 hour, and we payed for each (adult) person 224 NOK. It's like the worth of our one-side ticket to Oslo. Forgot to mention that, we bought tickets onboard, could even pay with the card, or in foreign currency, but we payed everything in NOK. ;)

Norway - Warsaw before the departure

The day started ok. I was ready on time, had time to go to ATM and get money. Actually I wanted to exchange money the day before but I went to the city without the card. Well, anyway I forgot the pin (I activated it on thursday) so on my way to the Central Station I used the infoline to change my pin. I took money on the station but had no time to find the right bus for me to the airport. In the end I mistakenly took the bus to Okecie not to Okecie airport. So in the end I went by taxi from pl. Zawiszy. I payed 30 zl. I was on time but Gwyn anyway was waiting for me in the 2nd terminal. We met in the wrong terminal, so we had to go to 1st. Gwyn became suspected passanger because he tried to smuggle ketchup to Norway. We made a little sightseeing on the duty free area and went to look for our gate (which was in the other direction) ;)

niedziela, 31 stycznia 2010

Norwegia - wieczorny spacer dnia pierwszego

Gwyn na kładce do Opery
Oslo Opera
Pracownie stylizacyjne Opery

Po rejestracji w hotelu, koło 15, walnęliśmy się spać. Przygoda z bankomatami nas zmordowała. Pospaliśmy ze dwie godzinki, zjedliśmy prowiant i ruszyliśmy na miasto. Z dworca metalową kładką poszliśmy do Opery. Opera nocą wygląda cudnie - te światła, szkło. Z boku, również jest ściana szkła - najpierw widać kawiarnię i foyer, potem pracownie stylizacyjne krawców, perukarzy etc. (kilka osób nawet jeszcze pracowało). Chętnie bym kiedyś się wybrała do tej opery, niekoniecznie w celach turystycznych. ;) Pochodziliśmy jeszcze trochę po okolicy i wróciliśmy do hotelu. W ten sposób skończył się nasz pierwszy dzień w Norwegii.

sobota, 30 stycznia 2010

Norwegia - Oslo i bankomaty

Nie planowałam brać ze sobą większej ilości gotówki, tylko płacić kartą lub wypłacać z bankomatu w miarę potrzeb. W Alior Banku dostałam kartę debetowa Maestro, wypłaty bez prowizji na całym świecie. Tyle ze żaden bankomat nie chciał mi wypłacić nawet 200 nok. Przez 4 godziny szukałam bankomatu lub banku. Dzwoniłam nawet do Alioru do Polski na infolinię. Cały czas słyszałam, że po prostu muszę wybrać rodzaj konta z którym chcę się połączyć (norweskie bankomaty cały czas próbowały moją kartę traktować jako kredytową). Na nic zdały się im tłumaczenia, że nie ma możliwości wyboru takiej opcji. Radzili mi, żebym poszła do banku i poprosiła obsługę, żeby mi powiedzieli jak mam to zrobić - próbowałam w Nordei, nie ma takiej opcji. Po 4 godzinach łażenia po mieście i szukania banków (i bankomatów) innych jak Nordea, DnB i BNP Paribas, które się na moją kartę wypięły... w końcu na Storgata znalazłam Spare Bank 1 Oslo. Od razu wypłaciłam 2000 nok. W tym momencie bardzo mi ulżyło...
Adres według wydruku z bankomatu jest następujący: Hammersborggt 2, choć po drugiej stronie ulicy (równoległej) jest Storgata 26. W każdym bądź razie to gdzieś tam. Załączam mapkę i zdjęcie banku.





Pokaż Hammersborggata 2 na większej mapie

Norwegia - hotel

Zatrzymaliśmy się w hotelu Oslo Budget Hotel na ulicy Prinsens gate 6. Hotel jest w centrum miasta, ale to chyba jedyna jego zaleta. Zresztą to w ogóle nie powinno się nazywać hotelem - raczej noclegownią. W pokoju, niedawno odmalowanym, ale wciąż pachnącym stęchlizną, znajduje się tylko piętrowe łózko, mały stolik, dwa krzesła i telewizor. Tak, nie ma żadnych szaf ani półek. Łazienka jest wyłożona jakimś niebieskim szajsem, kabiny prysznicowej brak, zamiast tego jest odpadający prysznic nad dziurą w podłodze, a na kiblu się siedzi bokiem, żeby nie zawadzać o umywalkę. Zapomniałam wspomnieć o tym, że ściany i sufit są cienkie - słychać o czym mówią sąsiedzi. Słychać na tyle dobrze, że gdyby rozmawiali po polsku, można by śledzić ich całą dyskusję. Ach, no i jeszcze czuć ruch uliczny (budynek się trzęsie), na dodatek okna są nieszczelne. Dlatego staramy się przebywać w hotelu jak najkrócej.

piątek, 29 stycznia 2010

Norwegia - podróż

stacja w Sandefjord, niedaleko lotniska Torp


Od momentu wyjścia z domu nie wszystko idzie po mojej myśli. Najpierw kłopoty z nową kartą, aktywowaną specjalnie na podróż - o 3.30 zmieniałam pin przez telefon. Musiałam wyjąć pieniądze z karty - wyjęłam więcej bo myślałam, że co jak co, ale na Centralnym albo lotnisku będą całodobowe kantory. W życiu! Nie mogłam znaleźć swojego autobusu na Centralnym i w pospiechu wsiadłam w ten, co jedzie na pętlę tramwajową Okęcie, a nie na lotnisko. Na pl. Zawiszy wysiadłam i pod hotelem czekałam na taksówkę. Za podjechanie na Terminal 2 zapłaciłam 30 zł. Byłam o 4.15. Okazało się, że jednak odlatujemy z T1. Poszliśmy na odprawę. Minęła prawie spokojnie nie licząc konfiskaty keczupu Gwyna i jego wizyty w budce przez to. Pozwiedzaliśmy strefę wolnocłową, przy okazji nie patrząc w ogóle gdzie idziemy, więc potem musieliśmy się wracać w poszukiwaniu naszego wyjścia. Odlot o 6. Wbrew obawom mamy nie mam leku wysokości i podroż przebiegła spokojnie. Mieliśmy małe opóźnienie, bo w Norwegii padał śnieg i 10 min czekaliśmy na odśnieżenie pasa. Po wyjściu z samolotu przywitała nas piękna zima. Autobus lotniskowy dowiózł nas na pokryty śniegiem dworzec, gdzie nie było widać torów(!) Zresztą wystarczy spojrzeć na zdjęcie (kiepskiej jakości, bo z komórki, ale...):P Po chwilowej konsternacji gdzie kupić bilety i braku takowego miejsca postanowiliśmy je kupić w pociągu. Problemem to nie było, mogliśmy nawet zapłacić kartą albo obcą walutą. Za 2 dorosłe osoby, za podróż do Oslo zapłaciliśmy 448 nok czyli jakieś 224 zł. Cenowo za osobę wynosi to tyle co nasz bilet Wizzair w 1 stronę. Różnice w pociągach norweskich i polskich widać. Nie ma tu Warsa, jest NSB Mený, z automatami z sokami i innymi pierdołkami. Przy każdym wyjściu jest wbudowany automat z gorącymi napojami (w cenie 15 koron = 7,5 zł). Jest tu też sieć wifi, niestety płatna (65 nok, 32,5 zł) a mi się nie udało (po angielsku) dogadać z tubylcami nt. wykupienia tej usługi. Do Oslo dotarliśmy o godz. 10.28, zgodnie z rozkładem jazdy.

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Norway - preparations

29.01.2010 - departure to Norway
01.02.2010 - arrival to Poland

Well, I'm a bit nervous. It's my first serious trip to another country and also my first time flying somewhere.

Earlier, I was to:
  • Czech & Slovakia (border towns, when going to the mountains)
  • Germany (border town)
  • Brest (for a weekend, with mum to see my dad who was working there)
  • Spain (somewehre on the coast, with rocky beach... dunno the name - it was a summer camp)
I'm going there with my friend. I can't wait for that, actually. We go by Wizzair, and stay in Oslo Budget Hotel, near the city center).

I bought most of the things already, except for groceries.

Did I mention that I can't wait for it?

Norwegia - przygotowania

29.01.2010 - data wylotu do Norwegii.
01.02.2010 - data powrotu do Polski.

To w sumie moja pierwsza poważniejsza wycieczka za granicę. Wcześniej byłam w przygranicznych miastach na Słowacji, w Czechach (przy okazji wyjazdów w góry) raz w Niemczech (też przygraniczne miasteczko), raz w Brześciu (na weekend, razem z mamą, odwiedzając tatę na budowie) i raz w Hiszpanii (obóz letni).

Na razie niczego się nie boję, nawet lotu... ;) A to mój pierwszy lot samolotem.

Najważniejsze - wybieram się tam z Gwynem.

Lecimy tanimi liniami Wizzair (nieco ponad 200 zł w obie strony, wliczając w to 90 zł za bagaż rejestrowany), zatrzymujemy się w Oslo Budget Hotel, niedaleko centrum.

Większość zakupów (poza spożywczymi) już zrobiona. Nawet zakupiłam trochę "ekwipunku" na narty ;)

Sama jestem ciekawa jak to będzie, nie mogę się doczekać.