Witajcie! Welcome!

Before you start reading, I advise you to switch to your preferred langauage - either Polish (tag: polski) or English (tag: English). You can also choose the country or city (caution: Oslo tag refers both to Polish and English languages). Enjoy. Feel free to comment and ask questions.

Zanim zaczniesz czytać, sugeruję wybranie etykiety: polski, która wyświetli wszystkie posty pisane po polsku lub etykiety kraju lub miasta (ale uwaga! etykieta Oslo zawiera w sobie posty i po polsku i po angielsku). Miłego czytania i zachęcam do komentowania i zadawania pytań.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamakura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamakura. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 14 lutego 2012

Japan - day 2, Kanagawa prefecture

I'm super lazy to translate all the things I've written in Polish version of "the day 2" so you'll have to look on info in encyclopedia.

According to that shit of a guidebook - "Discover Japan" by Lonely Planet there is no interesting/worthy to mention festival (matsuri) in September. But there is at last one, actually.

I'ts the yabusame (archery on horseback) festival.

In the middle of September (14-16) in the shinto shrine of Tsurugaoka Hachimanguu (鶴岡八幡宮) in Kamakura (鎌倉市) there is a Reitaisai (例大祭)- The Main Celebration. It's part is yabusame. Origins of yabusame in this shrine are said to be in 1186, but the origins of yabusem are dated back to 6th century.

I was too lazy to get there before 13:00. My route was: Hotel > Tawaramachi underground in Asakusa (on foot) > Ueno (160 yen) > JR line Yokosuka to Kamakura (JR Pass, free). In the train to Kamakura I've met a French tourist, let's call him Jean, who went to Kamakura also. We talked a bit, but later on I was happy to loose him in the crowd of the shrine ;)

We went throught the middle of the street, through the alley of trees. I couldn't help but take photos. There was an info on children carrying mikoshi (I saw them on the way back).



The way to the shrine was straight. You could just follow the people.
trasa yabusame


there was a real crowd out there, and I didn't have the best viewpoint, but...




Below are photos of the shrine.




I bought omikuji. My fortune was ok. I bouth a talisman for my friend to help her with studies.


There was a gingko tree standing here for hundreds of years. But on 10th March 2010 it got uprooted by a storm. There is an urban legend saying that the tree was a hiding spot for a famous assassin.




In reality there is a fence around it and you can't enter there.


I stopped for lunch in a noodles restaurant. I've ordered hiyashii kitsune udon. It was really tasty and cooled me... but the serving was too big.



The owner of the restaurant warned me I won't be able to see both the next shrine and the Great Buddha. So I chose a Buddha and went back to the station.

I've boarded the Enoden (Enoshima Electric Railway) train.



It's route is around 10 km only. Enoden advertises (at last in Japanese ;)) to see the beautiful flowers/trees along it's line, every month there is something else to see.

To see Kamakura Daibutsu (Wielkiego Buddę z Kamakury) I had to go to Hase station (長谷駅). The Buddha is on the grounds of Kotokuin (高徳院) temple.

it's height is 13,35 m. Standing in the open airt since 15th centrury.



Entrance to the grounds (from 02.01.2012 is 8:00-17:00 lub 17:30 depending on season) - 200 yen. 20 yen for coming inside the Buddha.

There is more to Hase than the Great Buddha, just like the photo shows.


And also few photos of Hase station.







i was really surprised to see that coin-operated public phones are still in use. There aren't many like that in Poland. I remember only one such phone on a small and old train station. If you want to call another city or a Japanese mobile you'd better have a lot of 100-yen coins.

And yes, it's middle of September and the Halloween decorations are already in place. O.o








poniedziałek, 6 lutego 2012

Japonia - dzień 2, prefektura Kanagawa cz. 2

Cz. 1 skończyła się wraz z yabusame w świątyni Tsurugaoka Hachimanguu. Oczywiście, samą świątynię również zwiedziłam. Poniżej kilka zdjęć.




W tym pawilonie można było kupić wróżby (omikuji). Ja wylosowałam powodzenie. ;) Prosiłam o wersję japońską, dostałam angielską... ech... I kupiłam Adze amulet na dobre wyniki w nauce.


W tym miejscu stał miłorząb, prawie od samego początku istnienia świątyni. Pojawiał się na prawie wszystkich starych grafikach świątyni. Wykorzenione przez potężną burze rankiem 10 marca 2010 r. Według eksperta, swojej dodało też gnicie drzewa.



Według miejskiej legendy z okresu Edo (szogunat Tokugawów, 1603-1868) pewien sławny zabójca ukrywał się za nim przed atakiem na swoje ofiary. Dlatego też drzewo nazwane było kakure ichou (隠れ銀杏) - "ukrytym miłorzębem" (miłorzębem, który ukrywa?). Drzewo zapewne nieraz było świadkiem morderstw. Wystarczy choćby wspomnieć, że 12 lutego 1219 na schodach przy których stał miłorząb (patrz też zdj. 2) w zamachu zginął Minamoto Sanemoto, trzeci z szogunów okresu Kamakura. Zabił go jego siostrzeniec, chwilę po tym jak wuj zakończył uroczystości w świątyni z okazji objęcia jednego ze stanowisk ministerialnych. Parę godzin później siostrzeńcu ścięto głowę. W ten sposób wygasła główna linia klanu Minamoto, Seiwa Genji.


W rzeczywistości to jeziorko jest odgrodzone i nie można wejść na skarpę.


Myślałam, żeby iść zwiedzić kolejną świątynię, ale nie doszłam. Kuchnia Amiszy, którą minęłam po drodze, nie zaciekawiła mnie na tyle by jej spróbować. Skusiłam się na jedzenie w dosyć drogiej japońskiej restauracji (od 800 jenów).



W restauracji był głównie udon. Zamówiłam hiyashii kitsune udon, lisi udon na zimno. (Udon to makaron z mąki pszennej.) Nie omieszkałam powiedzieć właścicielowi, że wcześniej nie jadłam zimnego udonu. Udon przygotowała jego żona. Był naprawdę smaczny, chociaż porcja za duża.

Właściciel pytał się co mam zamiar zwiedzić. Świątynię i Wielkiego Buddę. Okazało się, że na obie rzeczy mam za mało czasu. Właściciel dał mi mapkę, wytłumaczył w jaki pociąg wsiąść i gdzie wysiąść. Od jego żony dostałam też pięknego żurawia z origami. Pędem (no prawie) rzuciłam się do powrotu na stację. O tych paru zdjęciach zrobionych po drodze nie warto wspominać ;)

CDN.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Japonia, dzień 2 - prefektura Kanagawa cz. 1

Według niektórych popularnych przewodników (np. tego badziewia "Discover Japan" wydanego przez Lonely Planet) w Japonii nie ma żadnych (ciekawych) festiwali (matsuri) we wrześniu. Nie można było się bardziej pomylić.

W połowie września (14-16) w szintoistycznej świątyni Tsurugaoka Hachimangu (鶴岡八幡宮) w Kamakurze (鎌倉市) przez 3 dni trwa Reitaisai (例大祭) czyli Główne Święto. Jego częścią są zawody yabusame (流鏑馬) czyli strzelania z łuku podczas jazdy konnej. Yabusame, podobnie jak sumo, jest związane z religią szintoistyczną, rdzenną religią japońską. Początki yabusame w świątyni Tsurugaoka Hachimangu datuje się na rok 1186, ale początki rytuału yabusame sięgają do VI w. n.e. Hachiman jest bogiem łucznictwa i wojny, patronem wojowników, boskim obrońcą Japonii.

Z góry zaplanowałam sobie, że 16 września pojadę zobaczyć yabusame. Dojechałam, ale było gdzieś po 13:00. W Japonii trudno mi się było zwlec z łóżka, przed 10:00 nie wstawałam. A odległości w Japonii są długie, nawet jeśli wydaje się wprost przeciwnie...

Z hotelu skierowałam się na stację metra Tawaramachi (w Asakusie), do Ueno. 160 jenów, płatne osobno. Z Ueno pojechałam linią Yokosuka do Kamakury, niepłatne w ramach JR Pass. W pociągu poznałam pewnego Francuza o włoskim imieniu, czy Włocha o francuskim... Był ze znajomymi na urlopie, ale jechał sam do Kamakury. Też mieszkali w ryokanie w Asakusie, ale innym, z dostępem do łaźni z gorącymi źródłami.

Uśmiechnęliśmy się nawzajem do siebie, siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Ot, dwójka turystów, obcokrajowców jadących w jedną stronę. Gdzieś na którejś stacji, jeden z Japończyków siedzących po jego stronie wyszedł. Japończyk, który siedział tuż obok niego, przesunął się na zwolnione miejsce i gestem dał do zrozumienia, że mogę usiąść obok. Podziękowałam z uśmiechem i skorzystałam z zaproszenia. Wywiązała się rozmowa, z nazwijmy go... Jeanem. Mieliśmy czas porozmawiać, jechaliśmy w końcu z godzinę.

Razem skierowaliśmy się do wyjścia. Powiedziałam mu, że mam zamiar zobaczyć yabusame. Chciał wiedzieć o której. Dlatego stojąc przy mapie miasta zapytał się jakiegoś Japończyka czy nie wie o której jest festiwal w świątyni Hachimana. Tja, jakby facet, który sam sprawdza mapę miasta wiedział takie rzeczy. "Rób co chcesz, ja idę teraz do tamtej świątyni. Po to tu przyjechałam." Zdecydował, że pójdzie tam ze mną.

Szliśmy środkiem ulicy... pośród alei drzew. Nie mogłam się powstrzymać przed fotografowaniem ich. Natrafiłam na ścieżce na informację, że dzieci dziś o 16:00 będą niosły mikoshi, lektykę bóstwa. Lektyka oczywiście czekała sobie na dzieci, z boku alejki.




Do celu droga była prosta. Tłumy przede mną zresztą potwierdzały dokąd iść (choć nie lubię chodzić za tłumem). Gdy szłam tylko jedna myśl kołatała mi się po głowie "oby się jeszcze nie skończyło".
trasa yabusame


Za wiele z rytuału yabusame nie widziałam (ach te tłumy...). Widziałam kapłanów szintoistycznych, przygotowania, część galopady (ale oddawanie strzałów już nie bardzo). Ale i tak warto było stać przez godzinę w tym tłumie i ukropie (ok. 32 stopni).






Na tym zakończę pierwszą część wpisu z drugiego dnia pobytu w Japonii. Tak wiele tego dnia się działo, że muszę zrobić ciecie, inaczej nigdy tego bym nie opublikowała ;) A i pewnie żadna przyjemność z czytania takich epistoł.

PS. Wrzucić wideo z yabusame?