Witajcie! Welcome!

Before you start reading, I advise you to switch to your preferred langauage - either Polish (tag: polski) or English (tag: English). You can also choose the country or city (caution: Oslo tag refers both to Polish and English languages). Enjoy. Feel free to comment and ask questions.

Zanim zaczniesz czytać, sugeruję wybranie etykiety: polski, która wyświetli wszystkie posty pisane po polsku lub etykiety kraju lub miasta (ale uwaga! etykieta Oslo zawiera w sobie posty i po polsku i po angielsku). Miłego czytania i zachęcam do komentowania i zadawania pytań.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Japonia - dzień 2, prefektura Kanagawa cz. 2

Cz. 1 skończyła się wraz z yabusame w świątyni Tsurugaoka Hachimanguu. Oczywiście, samą świątynię również zwiedziłam. Poniżej kilka zdjęć.




W tym pawilonie można było kupić wróżby (omikuji). Ja wylosowałam powodzenie. ;) Prosiłam o wersję japońską, dostałam angielską... ech... I kupiłam Adze amulet na dobre wyniki w nauce.


W tym miejscu stał miłorząb, prawie od samego początku istnienia świątyni. Pojawiał się na prawie wszystkich starych grafikach świątyni. Wykorzenione przez potężną burze rankiem 10 marca 2010 r. Według eksperta, swojej dodało też gnicie drzewa.



Według miejskiej legendy z okresu Edo (szogunat Tokugawów, 1603-1868) pewien sławny zabójca ukrywał się za nim przed atakiem na swoje ofiary. Dlatego też drzewo nazwane było kakure ichou (隠れ銀杏) - "ukrytym miłorzębem" (miłorzębem, który ukrywa?). Drzewo zapewne nieraz było świadkiem morderstw. Wystarczy choćby wspomnieć, że 12 lutego 1219 na schodach przy których stał miłorząb (patrz też zdj. 2) w zamachu zginął Minamoto Sanemoto, trzeci z szogunów okresu Kamakura. Zabił go jego siostrzeniec, chwilę po tym jak wuj zakończył uroczystości w świątyni z okazji objęcia jednego ze stanowisk ministerialnych. Parę godzin później siostrzeńcu ścięto głowę. W ten sposób wygasła główna linia klanu Minamoto, Seiwa Genji.


W rzeczywistości to jeziorko jest odgrodzone i nie można wejść na skarpę.


Myślałam, żeby iść zwiedzić kolejną świątynię, ale nie doszłam. Kuchnia Amiszy, którą minęłam po drodze, nie zaciekawiła mnie na tyle by jej spróbować. Skusiłam się na jedzenie w dosyć drogiej japońskiej restauracji (od 800 jenów).



W restauracji był głównie udon. Zamówiłam hiyashii kitsune udon, lisi udon na zimno. (Udon to makaron z mąki pszennej.) Nie omieszkałam powiedzieć właścicielowi, że wcześniej nie jadłam zimnego udonu. Udon przygotowała jego żona. Był naprawdę smaczny, chociaż porcja za duża.

Właściciel pytał się co mam zamiar zwiedzić. Świątynię i Wielkiego Buddę. Okazało się, że na obie rzeczy mam za mało czasu. Właściciel dał mi mapkę, wytłumaczył w jaki pociąg wsiąść i gdzie wysiąść. Od jego żony dostałam też pięknego żurawia z origami. Pędem (no prawie) rzuciłam się do powrotu na stację. O tych paru zdjęciach zrobionych po drodze nie warto wspominać ;)

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz