Witajcie! Welcome!

Before you start reading, I advise you to switch to your preferred langauage - either Polish (tag: polski) or English (tag: English). You can also choose the country or city (caution: Oslo tag refers both to Polish and English languages). Enjoy. Feel free to comment and ask questions.

Zanim zaczniesz czytać, sugeruję wybranie etykiety: polski, która wyświetli wszystkie posty pisane po polsku lub etykiety kraju lub miasta (ale uwaga! etykieta Oslo zawiera w sobie posty i po polsku i po angielsku). Miłego czytania i zachęcam do komentowania i zadawania pytań.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polski. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 sierpnia 2013

Zdjęcia Solo cz. 1

Poniżej parę zdjęć z Solo. Wszystkie zdjęcia zrobione we wrześniu 2012.

01, 02, 03, 04, 05 - Park Kultury (Taman Budaya) w którym odbywa się wiele przedstawień, koncertów czy wystaw. W oddali i zbliżeniu scena oraz zdjęcia z wystawy studentów UNS (!) o tematyce tradycji i współczesności. Zdjęcia zrobione we wrześniu.











06, 07, 08 - zdjęcia z kampusu głównego UNS. Głównie okolice PUSKOM (centrum komputerowego) na tyłach kampusu, gdzie mieści się biuro ds. studentów zagranicznych.  Zdjęcie nr 8 zostało zrobione w okolicy przedniej bramy kampusu. 





09, 10, 11 – Nocny bazarek (Pasar malam) w każdy sobotni wieczór nie tylko sprzedaje tradycyjne rzeczy (stare książki też tam są!). Cieszy się sporym zainteresowaniem i mieszkańców i tych nielicznych turystów w Solo.




12, 13 – ulica Slamet Riyadi (niczym warszawska Marszałkowska) i ewenement na skale krajową – nie dość, że jest chodnik, to jeszcze szeroki! Ruch w Indonezji skupia się na pojazdach, pieszymi mało kto się przejmuje. Jedzenie (a także pogawędki ze znajomymu) przy ulicy nie jest niczym nadzwyczajnym, wręcz przeciwnie.




14 – kolejny z soloańskich parków – Taman Sriwedari. Równie kulturalny (ale także rozrywkowy) jak poprzednik. Polecam wyjście na przedstawienie wayang orang. To „ludzka” wersja znanego indonezyjskiego teatru cieni – wayang kulit. Również ulica Slamet Riyadi.




15 – niemal na każdym kroku można się natknąć na różnorodne bramy osiedlowe. Ta, jest z garudą, złotym orłem, będącym symbolem Indonezji. 17 8 45 to data odzyskania niepodległości, a kolejna to data upamiętniająca kolejną rocznicę (teoretycznie na nowo są stawiane co roku). Słyszałam o konkursie na wybór najładniejszej.



środa, 10 lipca 2013

Parę słów o Surakarcie (Solo)

Surakarta, znana również jako Solo, to ponad półmilionowe miasteczko w prowincji Środkowa Jawa. Znane jest z tradycyjnej kultury jawajskiej (motto "The Spirit of Jawa"), wciąż żywej.

Jeśli chodzi o określanie miasta - Solo jest nazwą częściej używaną czy to w kontaktach z ludźmi czy też... w nazwach. Stacja Solo Balapan, centra handlowe Solo Square, Solo Paragon, Solo Grand Mall, ale także na tablicach na drogach czy oznaczeniach autobusów międzymiastowych częściej widać Solo niż Surakarta. Tak więc, mieszkam w Solo. ;)

Przez miasto płynie rzeka Bengawan Solo, o której opowiada znana indonezyjska piosenka.  Na podstawie melodii piosenki Bengawan Solo Violetta Villas stworzyła własną - "Kiedy Allach szedł".



W mieście jest kilka uniwersytetów - w tym mój Universitas Sebelas Maret (UNS), centrów handlowych (a w nichże czasem kin), księgarni indonezyjskojęzycznych (brach księgarni czy książęk w języku angielskim). Zabytki też są, oczywiście. Na przykład pałac sułtana (kraton), pałac Mangkunegaran, ale o tym innym razem.

Do Solo przyjeżdżają studenci nie tylko z Jawy (w tym Dżakarty, ze względu na niskie czesne) ale choćby i z Bali. W pobliżu Solo jest lotnisko Adisumarmo International Airport (AOC). Do Solo można dojechać pociągiem (stacja Solo Balapan - główna lub Jebres). Jebres obsługuje przede wszystkim linie w kierunku południowym, na Wonogiri; Balapan - linie w kierunku Yogyakarty, Semarang, Surabayi. Oczywiście, do Dżakarty też można dojechać pociągiem. ;) Połączenia autokarowe lub autobusowe jak najbardziej są dostępne. Główny dworzec autobusowy to Tirtonadi, niedaleko od stacji Solo Balapan. Autobusy przyjeżdżają/odjeżdżają 24 godziny na dobę (choć ile razy na dobę to zależy od trasy i firmy ją obsługującej). Ciekawostką indonezyjską jest, że za wejście na "peron" trzeba dodatkowo zapłacić. Solo ma jednak mniej połączeń niż sąsiednia Yogyakarta, więc czasem trzeba się przesiadać.

Po Solo jeździ miejski autobus Solo Batik oraz prywatni busiarze (z określonymi trasami). Cena przejazdu to ok. 3000 rupii, choć po podwyżkach benzyny ceny pewnie poszły w górę. Nie orientuje się teraz, głównie jeżdżę motorem. Motor to bardzo przydatna rzecz, komunikacja publiczna kończy się ok. 18:00 a mini-busiki (też z określonymi trasami) ok. 20:00. Biorąc pod uwagę, że spora część ewentów zaczyna się o 19:30... na taksówkach można stracić majątek. Obecnie na dzień dobry w taryfie jest naliczane 5.300 rupii, każdy kilometr to 3.250 rupii, a taryfa minimalna wzrosła do 18.000 rupii. Poprzednio było to odpowiednio 4.500 rupii, 2.750 rupii i 15.000 rupii. Litr benzyny premium (dla większości tutejszych motorów) wzrósł z 4.500 do 6.500 rupii.

Eventów w Solo jest mnóstwo, zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę, że to małe miasteczko (obcokrajowców tu się zdecydowanie nie widuje zbyt często). Spora część jest darmowa, lub opłata za nie jest niewielka (do ok. 10.000 rupii). Seminaria na uniwersytecie są droższe, ale są też i darmowe (rozrywkowe) imprezy organizowane na UNS. 

wtorek, 4 czerwca 2013

Indonezja, otwarcie programu Darmasiswa

Siódmego września zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Aryaduta. Hotel był całkiem niedaleko od stacji Jakarta Kota przy której mieszkałam przez parę ostatnich dni, mogłam podjechać kilka przystanków autobusem (co by wyniosło chyba 3.500 rupii) ale ze względów na bagaż uparłam się, żeby mi hotel zamówił taksówkę.

Ministerstwo zamawiając pokoje dla nas poskąpiło opłaty za internet w pokoju. O ile nie chcieliśmy płacić dodatkowo 100.000 rupii mieliśmy tylko jedno wyjście - korzystanie z darmowego wifi w lobby. Kilkaset osób, na raz... taaaak... Pokoje były nam przydzielane przypadkowo, choć z zachowaniem podziału na płeć.  Nikt jednak nie sprawdzał, czy "przydział" był przestrzegany. ;) Pokój hotelowy dzieliłam z Meksykanką imieniem Yahel. Do dyspozycji miałyśmy królewskie łoże, wannę (z gorącą wodą oczywiście), klimatyzację i  telewizor furkoczący dopóki nie odłączyło się go od prądu ;)

Poniżej widok z pokoju oraz nasza łazienka.














Ósmego września było właściwe rozpoczęcie programu - wykłady, występy. Mówili co nieco o różnicach międzykulturowych, ale dla mnie było to pitolenie, sama teoria, żadnych praktycznych wskazówek. W programie nie było żadnego zwiedzania - samo siedzenie na miejscu w hotelu. Wieczorem spotkaliśmy się z ludźmi z naszych uniwersytetów i poznaliśmy ludzi z którymi mieliśmy studiować.

Poniżej ja i Yahel.











Następnego dnia nie było już żadnych punktów programu. Mieliśmy tylko w grupach porozjeżdżać się do naszych miast. Chaos jaki tam panował był nie do opisania. Dość powiedzieć, że spędziłam jakieś 5 godzin w lobby, zanim zajęłam miejsce w autokarze na lotnisko. Leciałam tylko z dwiema Chinkami z mojej grupy, reszta grupy wliczając w to naszych przewodników, wyleciała wcześniej.

Lot zajął jakąś godzinę (odległość ok. 600 km) Cena biletu -  800 czy 900 tysięcy rupii (powiedzmy, że ok. 300 zł), bo lecieliśmy "zwykłymi" liniami. Na lotnisku czekali na nas ludzie z uniwerku, z busikiem uniwersyteckim. Podczas podróży do Solo niewiele co zobaczyłam bo było już ciemno. Chociaż tutaj ciemno robi się już o 18:00, więc to żaden wyznacznik późnej pory. ;) Gdy dojechałam do stancji marzyłam już tylko o jednym - spaniu. 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Indonezja dz. 7, Dżakarta

Kolejny dzień zwiedzania Dżakarty. Tym razem będzie co nieco o pociągach, a także o Pomniku Narodowym (Monumen Nasional, aka Monas), Meczecie Istiqlal (Masjid Istiqlal) i Katedrze rzymskokatolickiej (Gereja Katedral Jakarta).

Jechałam oczywiście ze stacji Jakarta Kota, o której wspomniałam w poprzednim wpisie. W cenę biletu pociągu klasy ekonomicznej (kelas ekonomi), za jedyne 1.500 Rupii za osobę, wliczone są następujące atrakcje: zasyfiony i popsuty wiatrak na suficie, pasażerowie na gapę (karaluchy), otwarte drzwi podczas jazdy (musi być przewiew), sprzedawcy mydła i powidła chodzący po pociągu, żebracy (sprzątający lub zgarniający śmieci i w ten sposób próbujący zarobić). Acha, i oczywiście trzeba trzymać swój bagaż, bo o kradzieże przy otwartych drzwiach pociągu (i niezbyt dużej prędkości) nietrudno. Jak dla mnie, nigdy więcej.   Poniżej parę zdjęć, tylko ostatnie jest z mojego pociągu.













Po wysiadce z pociągu, jeszcze na stacji (niedaleko meczetu), przywitał mnie następujący widok:











Meczet Istiqlal (arab. Niepodległość) jest naprawdę piękny. Zaprojektował go Frederich Silaban, indonezyjski protestant. Jest to największy meczet w Indonezji i zarazem Azji Południowo-Wschodniej, mogący pomieścić ponad 120.000 wiernych. Meczet otwarto 22 lutego 1978 r. Poniżej zdjęcia z wewnątrz, widok na dziedziniec (w oddali w prawym górnym rogu widoczny jest Monas) i z dziedzińca. Zdjęcie przy tablicy zrobione jest naprzeciw wejścia do Katedry. 




















Katedra w Dżakarcie stoi naprzeciwko wejścia do meczetu (zdjęcie powyżej). Po prawdzie, to najpierw była katedra (1901), potem meczet. Poniżej parę zdjęć.

















Następnie, i na koniec Monas czyli Pomnik Narodowy, o wysokości 132 m. Na dole mieści się muzeum historii Indonezji (dioramy opisane po indonezyjsku i angielsku), na górze - taras widokowy (115 m). Wokół Monasu są reliefy związane z historią Indonezji. Tu również próbowali mnie naciągnąć mimo oficjalnej wywieszonej na okienku. ;)



















Wracałam już droższym pociągiem, żeby nie narazić się na towarzystwo karaluchów. ;) Na tym dniu (6 września 2012) kończy się mój samotny pobyt w Dżakarcie. Następne trzy dni to oficjalne otwarcie programu Darmasiswa.

niedziela, 12 maja 2013

Indonezja, Dżakarta dz. 6

Po jednym dniu błogiego nic nie robienia, nadszedł czas pozwiedzać co nieco Dżakartę. Poszłam na spacer na Starówkę (Kota Tua po indonezyjsku). W pobliżu Starego Miasta znajduje się stacja kolejowa Jakarta Kota.

Poniżej parę zdjęć z tego spaceru:























Wbrew pozorom (z tego co zaobserwowałam) przedostatnie zdjęcie (samochody w oddali) to wyjątek, "normalny" ruch wygląda jak na ostatnim zdjęciu, mnóstwo samochodów i czekanie na możliwość przejścia.

Na przedostatnim zdjęciu w oddali (łuk) jest stacja Jakarta Kota, zdjęcie robione było tuż przy Starówce.

Ps. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem (Bali pod koniec lipca, tuż przed powrotem, ze znajomą z Japonii), w Dżakarcie będę tylko po to by przenocować i pojechać na lotnisko przed odlotem. 

środa, 31 października 2012

Indonezja, Dżakarta dzień 4 cz. 2

Poniżej obiecane wcześniej zdjęcia z centrum handlowych na ulicy Mangga Dua Raya w Dżakarcie. Mimo zdjęć, zakupy robiłam głównie w WTC (2 września) i ITC (3 września). ITC miało droższe jedzenie niż WTC. W tych sklepach można się zazwyczaj targować. Jeśli nie, znajduje się gdzieś informacja: harga pas (stała cena), chociaż i tak warto spróbować się potargować. Wiele sklepów w ITC miało zakaz robienia zdjęć. Niestety.

Ach, karty bankomatowej Visa Electron (chipowa, mBanku) nie chciały obsługiwać bankomaty: bii i CIMB NIAGA. Bankomaty BCA i Mandiri działają bez problemu.

Dzień wcześniej, w WTC zapłaciłam za posiłek 13.000. Następnego dnia w ITC za posiłek chciano mnie skasować na 58.000! Po tym jak już zjadłam, gdy miałam płacić. Wyśmiałam gościa. Koniec końców zapłaciłam 33.000. I tak zbyt wiele, ale już mi się nie chciało kłócić o cenę soku z mango (której i tak nie znałam). W Solo sok z mango kosztuje maksymalnie 5.000.

Kupiłam rzeczy papiernicze (klej – 3.500, nożyczki – 4.500, zeszyt – 2.000, zestaw 12 flamastrów – 10.000), myślę, że całkiem tanio. W jakimś hipermarkecie w jednym z centrum handlowych w centrum Dżakarty widziałam te same nożyczki za 10.000. Za to miałam bardzo długą konwersację z właścicielką sklepiku, która wiele mi objaśniła gdzie co warto zobaczyć w Dżakarcie. Ba, nawet mi powiedziała jak się tam dostać z mojego hotelu. Przyznaję, na początku byłam bardzo niezadowolona, gdy spytała się gdzie mieszkam. Jedno z wielu często tu zadawanych pytań obcokrajowcom.

Trzy małe lakiery do paznokci - 25.000 i zmywacz, 10.000. Nieznacznie udało mi się obniżyć cenę, ale generalnie trudno się targować gdy nie zna się cen.

Ceny w Alfamart, mini-markecie spożywczo-przemysłowym, nie należały do najtańszych. 1,5litrowa butelka wody kosztowała 3.500, białe mydło – 1.900, 6 saszetek (23g) proszku do prania – 3.500, opakowanie 40g herbaty liściastej, zielonej – 1.900. Mam wrażenie, że ceny w Indomaret, mini-markecie koło mojego hotelu były tańsze.

W WTC na stoisku z tanimi książkami zaopatrzyłam się w parę pozycji. Bajki indonezyjskie, z tłumaczeniem na angielski, słowniki obrazkowe dla dzieci uczących się angielskiego (jeden obniżony z 38.000 na 23.375), słownik synonimów i antonimów (indonezyjski), i inne książeczki do nauki dla dzieci. Ogółem za 6 książek wyliczono mi 137.675, najtańsza książka kosztowała 14.450, najdroższa (w twardej oprawie) – 38.250.